Popularna metoda spławikowa to prawdopodobnie najbardziej rozpoznawalna metoda połowu ryb, mająca swoje długie tradycje. Spławikowe łowienie ryb niemalże każdemu wędkarzowi przywołuje na myśl piękną pogodę, ulubione jezioro, pomost i właśnie spławik na końcu zestawu. Z uwagi na popularność tej metody, jak i samego wędkarstwa, łowienie ryb metodą spławikową znacznie się rozwinęło – można wręcz stwierdzić, że ewoluowało! Dziś chciałbym poruszyć temat, dla mnie, bardzo ciekawej metody, prosto z Wielkiej Brytanii - łowienia na tzw. WAGGLERY.

Łowienie na waggler – na czym polega i jaka jest jego historia?

Wielka Brytania, rok 1963. To właśnie tutaj rodzi się tzw. Wagglerowanie. Niejaki Billy Lane zdobywa mistrzowski tytuł podczas mistrzostw świata. Na oczach wielu właśnie rodzi się fenomen, który trwa do dzisiaj, czyli angielska odległościówka. Słowo fenomen użyte jest tu nieprzypadkowo – metoda na Waggler to prawdopodobnie najskuteczniejsza technika spławikowa z użyciem kołowrotka! Spławik to nadal spławik, ale te bywają różne. W przypadku tej techniki mówimy o spławiku mocowanym na stałe przy jego końcowej części, za pomocą śrucin, lub tzw. adapterów do wagglera. Drugie, to bardzo wygodne i łatwo dostępne rozwiązanie, które wiele firm posiada w swojej ofercie. Jest to bardzo ważne, ponieważ żyłka musi być zatopiona! Tym samym niwelujemy ruchy naszego zestawu spowodowane przez wiatr i tak dalej, a wszelkie odpływy zestawu są niemile widziane. W przypadku wagglerów zatapiamy niemalże całą długość żyłki, dzięki czemu nasz zestaw stoi w miejscu! Co świadczy o skuteczności tej metody na spławiki? Widzimy niemalże każde branie! Specyficzna budowa spławika skutkuje niesamowitą czułością na nawet najdelikatniejsze brania; te klasyczne, ciągnięte w dół, czy na boki, ale co ważne, również te wypychane w górę. W skrócie łowienie na waggler pozwala nam dostrzec o wiele więcej! Idealnie reaguje na wszystko, co dzieje się pod powierzchnią wody. Dodajmy do tego fakt, iż nasz zestaw możemy postawić w różnych miejscach, czy to daleki spadek, czy pobliskie trzciny – niebywała zaleta kołowrotka – nie jesteśmy ograniczeni długością żyłki i nie musimy poświęcać czasu na zmiany. Zwijamy, przerzucamy i zabawa trwa! Reszta? Reszta jest kwestią naszej wyobraźni.

Jak łowić metodą spławikową?

Sposobów na tę technikę jest wiele. Łowienie spławikowe, jak i szeroko rozumiane wędkarstwo to sztuka kombinowania. Łowić możemy standardowo – umieszczając naszą przynętę na dnie, jak również utrzymując ją w toni. Trzecia możliwość, w mojej opinii najciekawsza, to łowienie w tzw. „opadzie”. Potrzebne do tego będzie właściwe rozmieszczenie śrucin, co bezpośrednio przekłada się na pracę naszego wabika – czy to szybki opad, czy też opad bardzo powolny. Warto się zagłębić w ten temat bardziej, niż tylko brać pod uwagę klasyczną oliwkę! Pamiętajmy, że ryby są ostrożne, ale też i ciekawskie – zmiany i odstępstwa mogą być mile widziane.

Odpowiedni dobór wyposażenia dla metody Wagglerowej

To, na jakie akcesoria wędkarskie postawimy, odgrywa tutaj bardzo ważną rolę. Zacznijmy od wędki; tutaj pod uwagę wziąłbym wędki oscylujące koło 4 metrów długości. Kij w długości 3.9 m wydaje się być najbardziej optymalnym. Porzuciłbym teleskopowe wersji wędzisk na rzecz trzyskładowych rozwiązań. Gęstsze rozmieszczenie przelotek w porównaniu do teleskopów skutecznie zapobiega przywieraniu żyłki do szczytówki – w końcu musi ją za każdym razem zatopić, zanurzając szczytówkę w wodzie i ściągając trochę cały nasz zestaw. Dodatkowo, przy wędkach składowych, nie musimy obawiać się o wpływ wody na nasze wędzisko. Warto również wspomnieć, że teleskopy potrafią odmówić współpracy przy częstszym zanurzaniu. Matchówki, czy Float to właśnie kije, których poszukujemy. Najczęściej występują w dość małych zakresach, jeśli chodzi o gramaturę wyrzutu, ale ten aspekt nie ma na nie aż tak wielkiego wpływu. Oczywiście, jeśli zakładamy łowienie metodą spławikową tylko grubych okazów, warto szukać mocniejszych modeli. Delikatne zestawy będą na pewno wolniejsze i bardziej „lejące się”, jednak gdy w grę wchodzi metoda spławikowa, osobiście największą frajdę sprawia mi łowienie płoci, więc nie stanowi to dla mnie żadnego problemu. Hol dużej płoci na lekkim, finezyjnym zestawie daje naprawdę masę emocji – czuć wolę walki naszej holowanej ryby! Kołowrotki to bardzo szeroki temat. Czysto teoretycznie nadać mógłby się prawie każdy kołowrotek z przednim hamulcem. Na rynku istnieje bardzo dużo uniwersalnych młynków, które spokojnie obsłużą zestaw spinningowy, zestaw grunt, czy też właśnie zestaw spławikowy. Jeśli chcemy jednak konkretnie nastawić na nasz waggler, warto swój wzrok skierować ku typowym kołowrotkom matchowym. Co je odróżnia od wyżej wymienionych? Zwracamy uwagę na wyższe przełożenie, a mianowicie na to, ile żyłki nawinie nam kołowrotek po jednym, pełnym obrocie jego korbką. Nie jest to wymóg, ale jest to bardzo przydatne i wygodne. Ważniejszym elementem będzie tutaj rozmiar i głębokość szpuli. W metodzie spławikowej nie musimy nawijać bardzo dużych ilości żyłki – 100 metrów powinno w zupełności wystarczyć. Głębokość szpuli ma o tyle duże znaczenie, że nie musimy nawijać dodatkowo podkładu pod naszą linkę – żyłka powinna być nawinięta niemalże pod rant szpuli, ponieważ w ten sposób zwiększamy zasięg naszych rzutów przy relatywnie lekkim zestawie, a im bardziej odchudzony zestaw, tym łowienie spławikowe jest przyjemniejsze.

Żyłka w metodzie na Waggler

Następnym krokiem musi być żyłka. Najważniejsze jest to, aby była to żyłka tonąca! Istotna jest tu również grubość, ale tę ustalamy sobie już bardziej pod łowisko, warunki i ryby, które mamy zamiar poławiać. Osobiście staram się mieć zawsze dość cienki zestaw, gdyż jest on bardziej finezyjny, mamy więcej brań i dostarcza on zdecydowanie więcej emocji. Każdy hol daje dużo frajdy, a z tyłu głowy zawsze mamy, że jest go łatwiej utracić. Szanse są wyrównane. Przechodzimy do najciekawszego elementu, bo o ile poprzednie punkty wydają się dość oklepane, metoda na Waggler wymaga spławików, które ciężko jest takim mianem określić. Obecnie na rynku mamy szeroką gamę spławików typu WAGGLER, czy to z plastiku jak świetne DRENNANY, czy chociażby z balsy. Spławik na nasze łowienie na waggler musi być długi i smukły, najlepiej z cieńszą antenką, która pokaże nam nawet najdelikatniejsze brania. W zależności od warunków panujących na wodzie, mamy do wyboru spławiki z dociążeniem własnym, lub te kompletnie pozbawione obciążenia. Mimo wszystko stawiam na te obciążone – jest to bardzo wygodne, a my blokujemy go tylko stoperami gumowymi, które nie niszczą żyłki podczas przesuwania po niej. Waga samego sygnalizatora jest również bardzo ważna, dlatego zalecam nie przekraczać bariery 2-2.5 grama. Oczywiście, im cięższy spławik, tym dalej będziemy w stanie rzucać, ale odbije się to na czułości naszego zestawu.

Od czego zależy skuteczne łowienie ryb metoda spławikową?

Skuteczne łowienie ryb metodą spławikową w dużej mierze zależy także od obciążenia naszego zestawu. Jest to temat rzeka i wymaga wprawy i cierpliwości, dlatego warto dużo kombinować w tej płaszczyźnie. Złe rozmieszczenie śrucin może powodować plątanie się zestawu, kiepską prezentację przynęty, czy po prostu popsuje nam widoczność brań. Najlepszym rozwiązaniem są śruciny miękkie, ponacinane – są one po prostu łatwe w użyciu. Przy samej spławiku umieszczamy około 80% całego obciążenia, a reszta pozostaje do naszej dyspozycji, w zależności od tego jak chcemy, aby opadała nasza przynęta. Jeśli zależy nam, aby nasza przynęta opadała naturalnie, zalecam rozłożyć je w równych odległościach od siebie. Ostatnim elementem do wybrania są haczyki. Sam stosuję te gotowe, już powiązane. Tutaj zwracam uwagę na ich cenę, najtańsze modele z reguły nie spełnią naszych oczekiwań. Celuję w jak najmniejsze rozmiary, chociaż to cały czas spotyka się z mieszanym odbiorem. Wędkarstwo, w tym metoda spławikowa, idzie z duchem czasu, wędkarze coraz częściej sięgają po małe, niepozorne haczyki, które spokojnie radzą sobie również przy holowaniu dużych okazów! Poza tym mniejszy hak to znacznie większa ilość brań i zabawy. Przypon powinien mieć około 30 cm długości, a średnica żyłki przyponowej powinna być nieco mniejsza, aniżeli średnica naszej żyłki głównej. Przykładowo – główna żyłka to 0.14, przypon celujemy w okolicach 0.10-0.12 mm. Liczby te wydają się z pozoru małe, w zasadzie takie są, ale prawidłowo ustawiony hamulec w naszym kołowrotku i trochę cierpliwości pozwolą nam na porządny i bezpieczny hol! Metoda na Waggler jest naprawdę skuteczna! Można ją dostosowywać do warunków, na jakie trafimy, co pozwala nam na spore kombinowanie z bardziej wyszukanymi technikami. Należy zaznaczyć, że technika ta wymaga opanowania, wprawy, ale odwdzięczyć się może naprawdę solidnymi wynikami i dużymi rybami, dlatego warto nauczyć się, jak łowić metodą spławikową! Zawsze powtarzam, że wędkarstwo to przede wszystkim kombinowanie. Wszystko w naszych rękach!