Bardzo ciężko jest udzielić jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie, a to dlatego, że żyjemy w czasach, gdy nawet wśród wędkarzy zdania są mocno podzielone. Jedni uważają, że etyka wędkarska wymaga Catch & Release, czyli potoczne złów i wypuść. Drudzy uznają to za totalną bzdurę i modę XXI wieku.

Etyka a wędkarstwo – jak było kiedyś, a jak jest dziś?

Na początku warto przytoczyć definicję etyki, jaką podaje jedno z najstarszych źródeł, czyli encyklopedia PWN, która mówi, że „etyka to ogół norm moralnych uznawanych w pewnym czasie przez jakąś zbiorowość społeczną za punkt odniesienia dla oceny i regulacji postępowania w celu integracji grupy wokół pewnych wartości”. Skupmy się przez chwilę na analizie tej definicji, gdyż moim zdaniem jest tu jeden ważny punkt, nad którym warto się zastanowić – mianowicie chodzi o czas. Etyka w wędkarstwie, a może bardziej świadomość wędkarzy zmienia się od wielu, wielu lat. Nasi dziadkowie wędkowali w wodach pełnych wspaniałych i walecznych ryb, na każdym wypadzie łowili ich dziesiątki, nierzadko okazałych. Ryby były przechowywane w metalowych koszkach, wówczas nie było innych siatek, nikt nie myślał o tym, że wszystkie złowione ryby traciły życie i kończyły na patelni po prostu dlatego, że było ich pełno, a wędkarstwo traktowano jak sposób na pozyskanie pożywienia. W dniu dzisiejszym właśnie takie postępowania uważamy za haniebne i nieetyczne, nieprzystające do współczesnego wędkarza. Słowem klucz jest „współczesny”, i tu ma zastosowanie czas, o którym mowa w definicji. W tamtym okresie takie zachowanie było normalne, a zatem przez większość uznawane za etyczne. Dziś mamy inną rzeczywistość, ryb jest mniej, są trudniejsze do złowienia, zmiany klimatu spowodowały, że zbiorniki potrafią kwitnąć kilka razy w sezonie, a na ich dnie zalegają kilogramy nieprzejedzonych przez ryby zanęt, które również mają wpływ na środowisko wodne. Na temat zmian na przestrzeni czasu można by pisać nieskończoną ilość testu, ale nie o to tu chodzi, w definicji jest również mowa o zasadach uznawanych przez grupę ludzi. Niestety dzisiejszy świat nie jest jednoznaczny i nie tylko w wędkarstwie, ale i w życiu codziennym tworzą się grupy ludzi wyznające jakieś konkretne przekonania. Wędkarstwo i etyka, tak samo jak inne aspekty życia człowieka, mogą być bardziej lub mniej przyzwolone, wszystko zależy od norm społecznych, jakie przyjmiemy.

Etyka wędkarska w kontekście obowiązujących przepisów

Podam kilka przykładów, które moim zdaniem nie całkiem są etyczne. Pierwsze co przychodzi mi na myśl, to temat niepodlegający dyskusji – RAPR, czyli Regulamin Amatorskiego Połowu Ryb. Można się z nim zgadzać lub nie, ale skoro wędkujemy w wodach, w których obowiązuje, to musimy bezapelacyjnie go przestrzegać. Część wędkarzy twierdzi, że zawarte z nim zapisy są przestarzałe i nieaktualne, że jeśli siedząc na nocce, zarzuci sobie 3 wędki, to przecież nikomu krzywdy nie zrobi, że jeśli „dopali” sztuczną przynętę czerwonym robakiem dla dodania aromatu, to również nic złego, że jeśli zabierze do domu niewymiarowego szczupaka, bo brakowało mu tylko 1 cm, lub zrobi to w ostatni dzień okresu ochronnego, to przecież nic takiego. Gdy w grę wchodzi etyka w wędkarstwie, najgorsze jest nieprzestrzeganie okresów i wymiarów ochronnych. Nie zostały one wprowadzone po to, aby nam wędkarzom skracać możliwy czas połowu wielu gatunków ryb, a dlatego, żeby każda ryba miała w swoim życiu choć raz możliwość przystąpienia do tarła. Ktoś powie – „Przecież zabrałem jedną rybę!”. Tak, masz rację, jedną rybę, ale pomyśle ile ona mogła zostawić potomstwa, a w efekcie kilkuletnim, ile ryb, które możesz złowić. Jedno jest pewne – skoro decydujemy się wędkować na wodach, gdzie obowiązuje RAPR lub inny regulamin łowiska, musimy go przestrzegać. Powyższe działania uważam za skrajnie nieetyczne i nie będę się tu dalej nad tym rozwodził.

Etyka a wędkarstwo na żywca

Kolejnym przykładem, gdy etyka w wędkarstwie stoi pod znakiem zapytania, jest łowienie na żywca i stosowanie dozbrojek do małych, sztucznych przynęt. Łączę te dwa sposoby wędkowania celowo i już tłumacze dlaczego. Łowienie na żywca to jedna z najstarszych metod, bardzo skuteczna, ale czy aby zawsze musimy coś złowić? Pominę kwestię, czy wędkarstwo jest etyczne w przypadku używania żywej małej rybki jako przynęty, bo ktoś mi zaraz zarzuci, że przecież robak też żyje. Podstawowym problemem tej metody jest fakt, że coraz więcej wędkarzy właśnie jako przynęty używa małych rybek i to uważam za nieetyczne. Otóż szczupak, nawet taki o 50 centymetrach (co w wielu wodach jest już wymiarem ochronnym), potrafi zjeść 20-centymetrową płoć, a niejednokrotnie potrafi zaatakować jeszcze większą zdobycz, więc stosowanie karasia wielkości 5 cm nie jest potrzebne. Wspominam o tym dlatego, że wielu wędkarzy podczas łowienia tą metodą daje rybie czas, zacina po kilkunastu sekundach w momencie, gdy ryba zdarzy połknąć przynętę. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie fakt, że na tak małe żywce często biorą ryby niewymiarowe. Szczupak lub sandacz, który mierzy np. 45 cm i połknie taką przynętę głęboko, z góry skazany jest na śmierć. Zgodnie z regulaminem, każdą rybę poniżej wymiaru ochronnego musimy wypuścić, w naturze nic się nie marnuje, więc nawet taki martwy drapieżnik spełni w ekosystemie wodnym ważną rolę, ale czy nam wędkarzom chodzi o to, aby niewymiarowe ryby kończyły jako pokarm dla ptaków lub drobnej flory wodnej? Jako wędkarze powinniśmy dbać o to, aby każda złowione przez nas ryba trafiła z powrotem do wody w jak najlepszej formie. Dlatego, jeśli już musimy wędkować tą metodą, to stosujmy większe żywce i zacinajmy w tak zwane tempo. Metodę żywcową połączyłem ze spinningiem i stosowanie dozbrojek. Moim zdaniem jako praktykującego wędkarza, stosowanie dozbrojek do przynęt poniżej 15 cm nie ma żadnego sensu i nie wpływa na skuteczność zacięć, powiedziałbym nawet, że każde dozbrojenie małej przynęty znacząco psuje jej pracę. Wielu wędkarzy stosowanie dodatkowej kotwicy tłumaczy faktem, że spadają im ryby. Należy sobie uświadomić, że ryby, które spadają podczas holu to zazwyczaj nieduże osobniki, które i tak wróciłyby do wody. Główną przyczyną spinania się ryb zazwyczaj jest nasz sprzęt, np. tępe haki czy kotwice, stosowanie zbyt miękkiej lub zbyt sztywnej wędki do połowu danego gatunku ryb, stosownie plecionki do sztywnej wędki, przez co rozrywamy rybom szczęki lub żyłki do zbyt miękkiego wędziska, przez co ryby nie są zacięte, zbyt mocno skręcony hamulec, który nie odda nawet 1 cm linki podczas walki z rybą. Przyczyn może być naprawdę wiele, ale moim zdaniem nic nie tłumaczy zakładania dodatkowej kotwicy do 10 cm przynęty, ta przynęta jest tak mała, że połknie ją nawet 25 cm okoń a gdzie mowa o większym drapieżniku, w mojej ocenie takie zachowanie i etyka wędkarska nie mają wiele wspólnego.

Catch & Release – jakie są powszechne, nieświadome błędy?

Kolejnym przykładem, tym razem bardzo aktualnym, jest zasada C&R. Hołdowanie tej zasadzie jest moim zdaniem bardzo dobre, ale należy rozumieć ją dosłownie, a mianowicie, złów i wypuść i to wszystko. W tym momencie wielu z Was stwierdza, że przecież właśnie tak robi, ale czy aby na pewno ? Ile razy zdarzyło się Wam złowić rybę, z którą chcieliście zrobić sobie zdjęcie, a okazało się, że nad wodą jesteście sami i zaczyna się kombinacja gdzie tu położyć telefon, jak go ustawić, czy światło jest prawidłowe i jak wygląda drugi plan, a co w tym czasie dzieje się z rybą ? Chwała tym, którzy w takich sytuacjach przetrzymają rybę w wodzie, w podbieraku lub siatce, należy jednak pamiętać, że w ten sposób możemy przetrzymywać tylko ryby o wymiarach dopuszczonych przez regulamin, ryby niewymiarowe, również te powyżej górnego wymiaru po złowieniu i odhaczeniu MUSZĄ zostać niezwłocznie wypuszczone z powrotem do wody. Niestety nierzadko ryba, z którą chcemy zrobić sobie zdjęcie, zostawiana jest na piasku, glinie czy trawie, gdzie wyciera swój cenny śluz, później do zdjęcia przecież trzeba ją umyć a wszystko to po to, aby dobrze wyglądała na zdjęciu, niestety w ten sposób wycieramy rybę z ważnego dla niej śluzu, który jest jej pierwszą barierą ochronną przed chorobami skóry. Taka ryba po powrocie do swojego naturalnego środowiska, po pierwsze jest osłabiona po holu, a po drugie osłabiona z uwagi na swój pozbawiony śluzu układ odpornościowy. Ryba ta narażona jest na wszelkiej maści choroby skóry. Złowienie okazu cieszy, a zdjęciem z nim będziemy się mogli chwalić latami, ale co, jeśli złowiona przez nas ryba zdechnie w męczarniach tylko dlatego, że chcieliśmy zrobić sobie z nią zdjęcie? Jeśli już musimy zrobić sobie zdjęcie z rybą, zróbmy to możliwie szybko i z jak najmniejszym stresem dla naszej zdobyczy. Etyka wędkarska jest naruszona także wtedy, gdy stosuje się małe siatki do przechowywania ryb, otóż wielu wędkarzy twierdzi, że np. 3-metrowa siatka nie jest im do niczego potrzebna, bo kiedy oni złowią tyle ryb? Błędne myślenie. Wielkości siatki nie można uzależniać od ilości złowionych ryb. Ryba w siatce ma mieć możliwość swobodnego przemieszczania się. Uważam, że przetrzymywanie w siatce ryb, które i tak chcemy wypuścić, jest kompletnie bez sensu, bo niepotrzebnie narażamy ryby na stres związany z uwięzieniem, dodatkowo, ryba w siatce traci cenny śluz, o którym już pisałem wyżej. Jak zdarzy nam się większy połów, ryby te muszą mieścić się na często zbyt małej powierzchni, w nagrzanej od słońca wodzie, gdzie tlenu potrafi być bardzo mało. Po całym dniu takiego wędkowania, ryby, nawet jeśli odpłyną, to będą znacznie osłabione i na pewno nie wszystkie przeżyją. Czy wędkarstwo jest etyczne, skoro narażamy te zwierzęta na takie zagrożenie? Jeżeli nie zabieramy ryb, zwróćmy im wolność zaraz po odhaczeniu.

Etyczna postawa względem innych wędkarzy - kiedy dzielić się informacjami?

Przykłady można by mnożyć, jedni się z nimi zgodzą, inni nie, wspomnę jednak jeszcze tylko o czymś, o czym niewielu z Was mogłoby pomyśleć, gdy kontekstem jest etyka w wędkarstwie. Mianowicie, chodzi tu o przekazywane informacje. Żyjemy w świecie, w którym czasu na wędkowanie często mamy mniej niżbyśmy tego chcieli, rozmawiamy z kolegami, wymieniamy się informacjami na temat sprzętu, metod oraz wyników połowu i wszystko jest w porządku. Należy jednak pamiętać, że nie każdy zachowa te informacje tylko dla siebie i czasem cenne uwagi trafią tam, gdzie nie powinny. Ile razy zdarzyło się Wam, że wasza nęcona miejscówka lub wypracowane przez Was miejsce było zajęte przez całkiem nieznana Wam osobę ? Po rozmowie okazywało się, że to właśnie jakiś kolega wskazał to miejsce to, jako że słyszał, że tam można dobrze połowić. Właśnie dlatego o tym piszę, jeśli udało się Wam coś wypracować, to dzielcie się informacjami tylko z zaufanymi ludźmi, oczywiście po czasie warto wymienić się spostrzeżeniami, ale po czasie. Rozpowszechnianie przekazanych nam w zaufaniu informacji uważam nie tylko za nieetyczne, ale również za lojalne i nieuczciwe względem osoby, od której te informacje otrzymaliśmy.

Etyka a wędkarstwo – podsumowanie

Chciałbym udzielić Wam jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie, ale niestety nie jestem w stanie. Po przeczytaniu powyższego wpisu wiecie już, co uważam za wyjątkowo nieetyczne, ale tak jak w życiu – jedni z nas żyją zgodnie z ogólnie przyjętymi regułami i w zgodzie z własnym sumieniem, inni natomiast postępują raz tak, a drugi raz inaczej, wszystko zależy od czasu i miejsca. W życiu pewne jest tylko jedno – to jacy jesteśmy, określają nasze poczynania, a nie zdjęcia i wpisy na FB czy Instagramie. Stosujmy się więc do obowiązujących regulaminów i traktujmy ryby z szacunkiem, na jaki zasługują, nic nie zastąpi myślenia nad wodą, zresztą nie tylko tam!